Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją produktu pewnej firmy, która od jakiegoś czasu jest modna w naszym kraju, a to za sprawą blogerek i vlogerek urodowych. Mowa tu o firmie Anastasia Beverly Hills. Ja oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała produktu o którym aż huczy w internecie, a tym bardziej jeśli jest on do brwi. Postanowiłam kupić kilka rzeczy - dwustronną kredkę pod łuk brwiowy, wosk do brwi i kredkę wysuwaną do brwi. Dzisiejsza recenzja dotyczy kredki Brow Duality w kolorze Matte Camille/Sand Shimmer.
O pozostałych produktach nie będę pisała, bo nie zrobiły na mnie wrażenia, pokrótce - wosk (Brow Fix) jest przeciętny, a przez to że jest w formie kredki potrafi ściągnąć nam produkt którego wcześniej używałyśmy na brwi. Chcąc podpowiedzieć dziewczynom którym jednak się ten produkt podoba podpowiem, że NYX ma w swojej ofercie podobny wosk.
Wysuwana kredka (Brow Wiz) za to jest tragiczna - pozostawia ślady po wosku który ma w sobie i do tego bardzo ciężko się nią rysuje bo jest twarda... Po stokroć bardziej opłaca się kupić za te pieniądze wysuwaną kredkę z MACa - bo jest rewelacyjna :)
Przechodząc do recenzji kredki - jak już napisałam - tylko jej należy się pełna recenzja z całej trójki :) Kredka jest dwustronna, z jednej strony mamy bardzo ładny połyskujący beżowy kolor, po drugiej zaś jest matowa bardzo kremowa kredka w kolorze lekko różowym.
Do czego służy? Głównie do rozświetlania i optycznego unoszenia brwi.
Obie końcówki są bardzo kremowe, ładnie się rozprowadzają i rozcierają. Od zawsze lubię mat pod brwią w cielistym kolorze (btw aż mnie ciarki przechodzą jak widzę biel w tym miejscu, tym bardziej perłową), ale odkąd mam tą kredkę podoba mi się lekki połysk, ale bardzo minimalnie i tuż pod łukiem.
Zapytacie czy jest to produkt konieczny? Nie, z jednej prostej przyczyny - możemy go bez problemu zastąpić, np korektorem, dzięki temu wyrównany dodatkowo linię brwi, jeśli musicie je mlować kredką/cieniem, a jeśli chcecie lekkiego połysku wystarczy że nałożycie odrobinę cienia i efekt będzie ten sam.
Cena jest dosyć wysoka, bo 23$, a dostępność w naszym kraju zerowa :(
Skąd więc tyle ochów i achów nad tą firmą? Produkty są przydatne (ale nie niezbędne) no i dodatkowo działa fakt, że dużo osób dostało je od firmy w ramach współpracy (sorry, taką mamy rzeczywistość ;)
Już kolejny raz przekonałam się, że to o czym mówi wiele osób nie zawsze jest tak dobre jak mi się wydaje. Miałam tak już z wieloma produktami - z paletą naked, różem i bronzerem nars... A może to ja mam za wysokie wymagania? Nie wiem... Wiem tylko, że naprawdę dobry produkt obroni się sam, nawet bez miliona recenzji.
Pozdrawiam