O dobroczynnym wpływie kozieradki na włosy dowiedziałam się miesiąc temu i od
razu postanowiłam spróbować. Wtedy akurat włosy wypadały mi garściami, więc nie
miałam nic do stracenia - mogłam tylko zyskać. Swoją miksturkę przygotowuję w
taki sposób: zalewam 1 łyżeczkę kozieradki niecałą szklanką wrzącej wody i
przykrywam talerzykiem. Kiedy już ostygnie wcieram w głowę gąbeczką do makijażu, ale płatkiem
kosmetycznym też będzie ok. Ważne jest, by robić to codziennie, nawet w te dni
kiedy nie myjemy głowy. Kozieradka nie przetłuszcza włosów, wręcz przeciwnie -
nawet trochę usztywnia je u nasady. Jedyne co może przeszkadzać w tym płynie to
zapach - trochę jak rosół, ale ja już się przyzwyczaiłam. Niektórzy powstały
płyn odcedzają, ale ja uważam, że nie ma takiej potrzeby, bo ziarenka spadają
na dno i w niczym nie przeszkadzają. Gdy już zrobię wcierkę, to szklankę
wstawiam do lodówki i zużywam w ciągu 3
dni.
Zapytacie pewnie o efekty…
No więc ja jestem zachwycona! Wcześniej włosy wypadały mi
i przy myciu i przy szczotkowaniu, a teraz wypada parę włosków, a czasem nic!
Efekty widać już po tygodniu, więc niecierpliwi będą zadowoleni.
Gdzie kupić kozieradkę i za ile?
W aptece lub sklepie zielarskim za ok. 2-3zł za paczuszkę mielonej kozieradki
Ale to jeszcze nie wszystko!
Kozieradka działa też na nieproszonych gości na naszej
buzi! Do tego trzeba tylko inaczej przygotować
wywar: 1 łyżeczkę ziarenek kozieradki zalewam wrzątkiem, ale tylko do ¼ szklanki. Płynem możemy przemywać twarz (jak
tonikiem) a ziarenka (to gęste coś co jest na dnie;) nakładam na noc na krostki. Rano są już mniej widoczne i
bledsze.
Wypróbujcie i dajcie znać w komentarzach jak u Was
kozieradkowe cudo się spisało!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz